Powiadasz, że mam idealne życie, a twoje jest do dupy? Dlaczego tak uważasz? Nie rozumiem co w moim życiu jest idealnego... bo na pewno nie to, że nie mam rodziców od kilku lat, mieszkam z moją starszą siostrą pomagając w wychowaniu mojej młodszej siostry - to jest idealne życie? Przepraszam, nie sądzę. Ludzie w moim wieku, młodsi ode mnie twierdzą, że jeżeli rodzic na nich krzyczy to znaczy, że chcę dla niego źle, wyzywa go od głąbów bo go nie kocha - z tego powodu się tną/ samo okaleczają. - jednak ci ludzie nie rozumieją co czuje osoba, która nie ma tej rodziny. Idąc logiką tych ludzi ja bym musiała nie żyć. U wszystkich moich koleżanek ich rodzice zatańczą na ich weselu, zobaczą swoich wnuków i będą im pomagać, pomagają im, a mi? Mi nikt nie pomoże, nikt mnie nie opieprzy za to, że coś robię źle, moi rodzice nie zatańczą na moim weselu i nie zobaczą swoich wnuków... bo ich nie ma. Nie rozumiem co oni musieli zrobić, że Bóg pokarał ich tak ostro zabierając ich od nas, od swoich dzieci.
Od czternastego roku życia wychowuję się sama przy tym pomagam w wychowaniu mojej młodszej siostry. Po śmierci rodziców zamieszkaliśmy razem z naszą babcią, ona nie była w stanie się nami opiekować, ponieważ sama potrzebowała opieki, aż w końcu też odeszła. Od tamtej pory moja siostra starała się o opiekę nad nami i jej się udało w wieku szesnastu lat zamieszkałam z Amy u niej w domu. Nie było nam ciężko, ponieważ jesteśmy ze sobą bardzo zżyte więc mam w niej przyjaciółkę.Teraz mam już osiemnaście lat - jestem pełnoletnia i mogę zamieszkać sama i tak właśnie zrobię. Od dziecka moi rodzice odkładali mi pieniądze na konto żebym mogła kiedyś lepiej żyć, potem robiła to babcia aż na sam koniec robiłam to ja wpłacając tam jakiś procent swojej wypłaty. Nie dawno otworzyłam to konto i kwota jaką zobaczyłam zatkała mnie. Starczyło mi na kupno dużego mieszkania w centrum Londynu, umeblowanie i wyremontowanie go i starczy na moje dalsze życie.
Nie mam pełnej rodziny, ale za to mam wspaniałych przyjaciół na których mogę zawsze liczyć.
Vicky - znamy praktycznie od urodzenia, nasi rodzice się przyjaźnili, po utracie bliskich pomagali nam jak mogli, a ta dziewczyna jest małą częścią mnie.
Alice - zaprzyjaźniłyśmy się w przedszkole i zostało tak do dzisiaj.
Douglas - przyjaciel z przypadku, kiedyś podczas sesji wpadł do studia zagadał do mnie i się zaprzyjaźniliśmy. A podobno przyjaźń damsko-męska nie istnieje.
To by było na tyle o mnie i o moim życiu.
"Błędy z przeszłości zostawiają wielki ślad na naszej duszy, ale trzeba iść dalej by nie stracić nic z teraźniejszości"