niedziela, 23 marca 2014

13.

Sobota
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy, zobaczyłam obok siebie Harry'ego, przypomniał mi się wczorajszy dzień i zaczęłam się uśmiechać pod nosem. Podniosłam się z łóżka i poszłam otworzyć. Była ósma godzina tylko moja ciocia mogła tak wcześniej się pojawić i za pewne przyjechała po Amy gdyż Nikky nie mogła.
-Pójdę ją obudzić.- powiedziałam do kobiety ziewając. Liczyłam na to, że Harry nie wyjdzie z sypialni nagle.
Weszłam na górę do pokoju Amy żeby ją obudzić. Dziewczynka od niechcenia podniosła się z łóżka i poszła się myć. - wróciłam do cioci.
-Chcesz kawę?- spytałam. Było mi zimno i spać mi się chciało, dlaczego mam takie ciężkie życie?
-Jak już zaproponowałaś.- zaśmiała się.
Poszłam do kuchni i wstawiłam szklanki do expressu. Czekałam aż się zrobi w między czasie robiłam coś dla Amy na śniadanie.
-Gdzie się dziś wybierasz?- spytała ciocia.
-Dlaczego pytasz?- zmarszczyłam brwi.
-Nikky mówiła, że nie możesz zostać z Amy bo gdzieś idziesz.- powiedziała.
-No tak Nikky, zostałam zaproszona na Fashion Awords.- odparłam.
-Niby jako kto?- spytałam.
-Jako osoba towarzysząca.
Nie kontynuowałyśmy tej rozmowy bo przyszła Amy. Dziewczynka jadła śniadanie i opowiadała o czymś cioci a ja poszłam do Harry'ego, który nie spał.
-Dzień dobry.- powiedziałam i usiadłam obok niego.
-Cześć kochanie.- odparł i mnie pocałował.-Ktoś jest?
-Ciotka przyjechała po Amy, ale zaraz jadą.- oznajmiłam.- Dlaczego nie wyszedłeś?
-Nie byłem pewny.- wyjaśnia.
Pocałowałam go w czoło i wróciłam do salonu. Moja ciocia z Amy zaczęły się szykować do wyjścia. Pożegnałam się z nimi i zamknęłam za nimi drzwi dając krzyżyk na drogę.
-Harry!- zawołałam.
Chłopak wyszedł z sypialni i od razu do mnie podszedł.
-Wyspałeś się?- zapytałam.
-Z tobą zawsze się wyśpię.- odparł.
-To słodkie.- zachichotałam.
-Ty jesteś słodka.-przegryzł wargę.
-Kłamiesz.- pokazałam mu język.
-Ronnie...?- spojrzał mi w oczy.
-Hm?
-Kocham cię.- lekko unosi kąciki ust.
-Oooo... teraz wiem, że kłamiesz.- pokazałam mu język.
-Nie prawda.
-To udowodnij.- uśmiechnęłam się podstępnie.
Chłopak objął moją twarz i mnie pocałował. Oddałam pocałunek i pogłębiłam go. Czułam cząstkę jego w sobie - to było urocze.
***
Zadzwonił dzwonek do drzwi, za pewne była to Lou. Harry poszedł otworzyć drzwi, przywitaliśmy się i od razu trzeba było się zabrać za pracę. Poszłam się wykąpać co miało mi zająć do godziny.
Tak jak mówiłam kąpiel z goleniem zajęłam mi pół godziny może kilka minut więcej, a dwadzieścia minut suszenie włosów zostawiłam je trochę wilgotne żeby Lou się mogła pobawić.
Wciągnęłam na ciebie szlafrok i zeszłam do łazienki na dole gdzie Lou szykowała Harry'ego.
- W ogóle Lou dzięki za fatygę, nie wiem co ja bym bez ciebie zrobiła.- oznajmiłam.
-Żaden problem i tak miałam czesać tego przystojniaka.- zaśmiała się czochrając Harry'ego.
Po pewnym czasie zamieniłam się z Harry'm i Lou zaczęła mnie czesać. Jakoś tak dziwnie się czułam, miałam pierwszy raz iść na taką imprezę.
Całe to stylizowanie moich włosów zajęło koło godziny. Potem wzięłam swoje kosmetyki i się pomalowałam. Będąc już w pełni gotowa Lou nas opuściła, ja ubrałam się w zakupione rzeczy wczoraj <Klik> i zatkało mnie jestem modelką i często powinnam to czuć, ale teraz po raz Pierwszy raz w sowim życiu poczułam się jak księżniczka, bo według mnie tak wyglądałam. Nie przypominam sobie sytuacji, żebym kiedykolwiek wyglądała tak jak dzisiaj to było niesamowite.
Harry'ego nie było, pojechał do siebie do domu żeby się przebrać bo inteligentnie nie zabrał rzeczy do mnie.
Wyszłam z domu po tym jak Harry napisał do mnie, że już na mnie czeka z kierowcą...
_________________
Czytasz = Komentarz x

czwartek, 23 stycznia 2014

12.

Piątek
Obudził mnie dzwonek do drzwi, od niechcenia podniosłam się z kanapy - o kuźwa spałam na kanapie, moja głowa ona jest taka ciężka. Poszłam otworzyć, spojrzałam przez oczko kogo przyniosło, był to Harry. Otworzyłam drzwi i wróciłam w stronę salonu. Jak już przyszedł to niech jest, ale szczerze nie mam ochoty z nim rozmawiać.
-Nie umiesz odebrać chociaż jednego telefonu?- zapytał.
-Widocznie byłam zajęta skoro nie odebrałam.- odparłam.- Mówiłam ci, że miałam coś do załatwienia.
-Tak nagle ci się to przypomniało? Bo jakoś wcześniej o niczym nie wspominałaś.- oznajmił.
-Widocznie mi z głowy wyleciało.- nie chciałam po sobie pokazać jak bardzo we mnie trafiło to, że pojawiła się w galerii wczoraj Kendall.
-To ja ci powiem jak było. Wychodząc ze sklepu zobaczyłaś Kendall, która na moje nieszczęście znalazła się w tym samym miejscu co ja, zobaczyłaś jak się do mnie klei to cię rozzłościło i postanowiłaś wyjść.- opowiedział.
-To jest tak przykre, że aż śmieszne.- odparłam.
-Sorry, ale wymówka mam coś do załatwienia jest przereklamowana.- stwierdził.
-Próbujesz mi wmówić, że cię okłamałam?- spytałam.
-Nie chcę żebyś się tak zachowywała,  mnie nic nie łączy z Kendall...
-Ale mnie nie obchodzi z kim co cię łączy, albo z kim...
Harry jak strzała do mnie podszedł objął moją twarz i zaczęliśmy się całować. Nie wiem jak to opisać, czułam się niczym w niebie z nikim się nie całowałam jak z Harry'm. Jestem po tygodniu znajomości całuję się z chłopakiem. Położyłam swoje ręce na jego ramionach i zaplątałam swoje nogi na jego biodrach, a on ściągnął swoje dłonie z twarzy i położył je na moim tyłku żebym czasem nie wpadła.
-Słuchaj wariatko jedyna osoba z jaką się spotykam to ty.- oznajmił.- Nie wiem co mam zrobić żebyś mi uwierzyła.
-Pocałuj mnie.- powiedziałam.
Chłopak spełnij moją prośbę, kiedy przestaliśmy mocno się do niego przytuliłam.
-Poczekasz na mnie? Muszę się odświeżyć.- zapytałam.
-No poczekam, chyba nawet nie mam większego wyboru.
Poszłam do siebie na górę, na początek wzięłam za swój telefon żeby sprawdzić co się z nim działo. Liczba nieodebranych połączeń jest imponująca - sto dziesięć nieodebranych połączeń z tego trzy od mojej siostry, dwie od cioci i dziesięć od dziewczyn a reszta od Harry'ego.
-Harry!- wydarłam się.
Po chwili chłopak pokazał się w moim pokoju.
-Słucham?- powiedział.
-Wariat jesteś.- oznajmiłam.
-Co ja takiego zrobiłem?- spytał.
- Dziewięć nieodebranych wiadomości od Harry Styles.- przeczytałam.
-O boże, straciłem rachubę po pięciu.- zaśmiał się.
-Zachowałeś się jakby miało mi się coś stać.
-Ja nie wiem co ty miałaś w głowie wtedy, martwiłem się o ciebie.
-Słodki jesteś.
Poszłam do łazienki i wzięłam sobie długą relaksującą kąpiel, trochę straciłam rachubę czasu - tylko dlatego, że dużo sobie myślałam. Między innymi o tym co teraz będzie, tak całowaliśmy się, ale to tylko pocałunek, mam wrażenie, że to za wcześnie na związek nie chcę drugi raz popełnić tego samego błędu ( kiedy po kilku dniach wpakowałam się w związek, który skończył się po miesiącu bo okazało się, że tak na prawdę się nie znamy), jednak na nikim mi nie zależało tak bardzo jak zależy mi teraz na Harry'm.
Po godzinnej kąpieli owinęłam się w ręcznik i zeszłam na dół. Harry był w kuchni i coś broił - zapewne jakiś obiad, jeżeli dla mnie można to nazwać obiadem gdyż jeszcze nie jadłam śniadania.
-Co ty robisz?- zapytałam.
-Obiad.- odparł.
-Mogę ci pomóc?
-Wydaje mi się, że będzie mi się lepiej gotowało gdybyś mnie pocałowała.- pokazał na swoje policzko. Podeszłam do niego i go pocałowałam, ale chłopak ma taki refleks, że odwrócił głowę i znów zaczęliśmy się całować.
-Taka pomoc mi się podoba.- zaśmiał się Harry.
-Jeżeli ci pomogłam to idę się ubrać.
-Wiesz mi tam pasuje twój ręcznik.- oznajmił.
-Zabawny.- pokazałam mu język.
Poszłam do siebie na górę i przebrałam się w to <Klik>. Uznałam, że mam jeszcze czas więc poszłam rozczesać swoje włosy. Miałam zamiar iść na dół, ale zatrzymał mnie mój telefon. Była to Nikky - nie miałam większego wyboru więc musiałam odebrać.
-Słucham.
-Hej.- znam ten ton coś ode mnie chce.
-Cześć, co się stało?- zapytałam.
-Mogłabyś wziąć do siebie Amy?- mówiłam, że coś chce.
-Nie możesz do ciotki jej zawieść?- powiedziałam.
-Nie, nie mogę.- odparła.
-Słuchaj, ja jutro wychodzę i wybacz, ale nie mogę tego odwołać.
-Po prostu super. Znów nie mogę na ciebie liczyć.
-Jak brałaś pod opiekę Amy musiałaś się liczyć z tym, że ja mam swoje życie i nie jestem w stanie być na każde twoje pstryknięcie palcem.- oznajmiłam.
-Dzięki. Zawsze muszą wszyscy robić jak tobie się podoba.
-Mam się powtórzyć? Bo wszystko co dla niej robi to moja dobra wola bo w sumie mogłabym zniknąć i się nie pojawić. Przez ostatnie kilka lat siedziałam z nią praktycznie cały czas w domu, o tym już zapomniałaś?- spytałam.- Ileż można robić? Amy, potem Olivia bo ty coś chcesz sobie zrobić. Wiecznie ja, a twój mąż nie ma matki? Jego matka nie może zaopiekować się Olivią?
-Dziękuję siostrzyczko za pomoc.
-Dobra, przywozisz ją do mnie, ale o jutro o dziewiątej rano nie wiem jak to zrobisz, ale masz po nią być albo ktokolwiek inny. - oznajmiłam i się rozłączyłam.
Zeszłam na dół do Harry'ego, który na mnie czekał.
-Stało się coś? Wyglądasz na zdenerwowaną.- spytał Harry.
-Siostra mi podniosła ciśnienie.- odparłam.
-Co się stało?
-Moja młodsza siostra tu będzie, do jutra.- oznajmiłam.
-Ale przecież my...
-Wiem i powiedziałam jej o tym. Nie wiem jak ona to zrobi, ale jutro o dziewiątej ma po nią być w innym przypadku nie wiem co ja zrobię.- powiedziałam.- O której umówiłeś się u mnie z Lou?
-Dziesiąta.
-Dobra ja coś wymyślę.- oznajmiłam.
-Teraz się nie zamartwiaj i chodź jeść.- powiedział.
U siedliśmy w jadalni i zabraliśmy się za jedzenie tego co Harry ugotował - muszę przyznać, że pierwszy raz się spotkałam z mężczyzną, który tak dobrze gotuje.
Naszą miłą atmosferę przerwał dzwonek do drzwi.
-Wybacz.- powiedziałam i poszłam otworzyć.
Była to Nikky z Amy.
-Cześć.- przywitały się.
-Amy wchodź.- powiedziałam.
-Rano ciocia po nią przyjedzie.- oznajmiła Nikky.
-O której?- spytałam.
-O dziewiątej kończy pracę.- odparła.
-Żartujesz, o dziewiątej moja droga to wiesz...
-To co mam zrobić?
-Nie wiem nie interesuje mnie to... Ostatni raz taka sytuacja.- powiedziałam i zatrzasnęłam jaj drzwi przed nosem.- Chodź Amy, przedstawię ci kogoś.
Zaprowadziłam ją do jadalni gdzie był Harry. Dziewczynka zaniemówiła, stanęła jak słup i stała tam kilka minut. Harry musiał wstać z miejsca i się przywitać. Po tym jak się zapoznali Amy pociągnęła mnie za rękę i powiedziała na ucho.
-Mówiłam.- pokazała mi język.
-Siadaj do stołu.- odparłam.
Po obiedzie Amy poszła do swojego pokoju, a ja siedziałam raczej leżałam z Harry'm na dole w sypialni i oglądaliśmy telewizor bardziej skupiając się na sobie na wzajem i naszych ustach.
________________________________
Czytasz = Komentarz xx

sobota, 18 stycznia 2014

11.

Czwartek
Piętnaście minut i jesteśmy na miejscu. Byłam trochę przerażona, ale Harry cały czas mi powtarzał, że mam się uspokoić....
Z daleka zauważyłam siostrę Harry'ego z resztą grupy. Ostatnio byłam tak zdenerwowana kiedy miałam swoją sesję dla Victoria's Secret.
-Lola, spokojnie one nie gryzą.- zaśmiał się Harry.
-Ja już tak mam.- powiedziałam.
 Grupa do nas podeszła a moje serce zaczęło walić mocniej niż wcześniej, zaraz nie wytrzymam i z nerwów zemdleję. Nie bałam się tak nikogo jak prawdopodobnie Gemmy.
-Cześć.- przywitał ich Harry. Wszyscy mu odpowiedzieli i teraz trzeba by było się przedstawić. - To jest Lola...- ktoś mu przerwał.
-Twoja nowa dziewczyna.-dodała swoje Lou.
-Wiesz wole określenie przyjaciółka.- zaśmiałam się.
-Mój brat i przyjaciółka.- czemu wszyscy twierdzą, że jesteśmy razem? I nie oczekuję odpowiedzi na to pytanie.
-Ty jesteś Lola Williams?- wow, nie jestem rozpoznawalna, to znaczy nie sądziłam, że ktoś będzie mnie znał po imieniu i nazwisku. Zwłaszcza jeżeli chodzi o stylistkę Harry'ego.
-Taak, skąd mnie znasz?- zapytałam.
-Często cię pokazują w Fashion TV.- no tak.
-Jesteś modelką?- zdziwiła się Gemma.
-Raczej fotomodelką jak chciałam wyjść na wybieg to uznali iż nie mam idealnej figury więc zostałam tym kim jestem.- opowiedziałam.
-To nie możliwe, ty masz świetną figurę choć te z wybiegu to niczym wykałaczki wyglądają.- zaśmiała się Lou.
-Niby tak, a nawet się cieszę, że mnie nie wzięli więcej by mnie nie było w domu niż jestem a tak to pracę mam raz na jakiś czas.- oznajmiłam.
-Czemu się akurat tutaj spotkaliśmy?- zapytała Lou.
-Lola musi mieć w co się ubrać w sobotę.- odparł Harry.
-Idziecie razem na gale? Czyli jednak jesteście razem.- stwierdziła Gemma.
-Zapewniam Cię, że gdybym miał dziewczynę pierwsza byś się o tym dowiedziała.- powiedział Harry.
-Mogę się dowiedzieć co to za gala bo muszę coś dla niej wybrać?- Lou.
-Fashion Awards.- odpowiedział jej Harry.
-To musisz olśniewać dziewczyno.- Gemma.
-Liczę na waszą pomoc.- oznajmiłam.
-To najlepiej by było gdyby faceci poszli w swoja stronę a my w swoją i może za dwie godziny spotkamy się w tym samym miejscu?- zaproponowała Lou.
-To jest świetny pomysł.- wow wreszcie mogłam usłyszeć głos męża Lou, Toma.
-Poradzisz sobie?- zapytał mnie Harry na ucho.
-Postaram się.- odparłam.
-Tylko spokojnie i się nie denerwuj.- powiedział. Przytuliliśmy się i jak wcześniej ustaliliśmy każdy poszedł w swoją stronę. Tak jakoś dziwnie mi było z nimi chodzić po sklepach i jakoś nadal byłam zdenerwowana. Dziewczyny a zwłaszcza Gemma, zadawały mi dużo pytań co do mnie i Harry'ego.
Poszliśmy do jednego ze sklepów dziewczyny obrzuciły mnie górą pięknych sukienek, ale albo były za małe, albo za duże, albo dobre, ale jednak za małe w piersiach bo ktoś chyba uszył ją dla totalnej deski - takim o to sposobem w jednym sklepie spędziliśmy ponad czterdzieści minut. Następny sklep następne sukienki następne kilkadziesiąt minut w sklepie. W końcu zadzwoniłam do Harry'ego, że może nam się przedłużyć więc albo jeszcze gdzieś sobie pochodzą albo do nas dołączą. Chłopaki wybrali tę drugą opcję bo i tak nie mieli co robić.
Przeszło kilka sklepów kiedy doszliśmy do etapu kiedy miałam kilka sukienek, które mi się tak podobały a nie wiedziałam, którą z nich mam wybrać, nikt nie umiał mi pomóc. W końcu złapałam za pierwszą lepszą i zabrałam ją do kasy i nie powiem jestem dumna z tego zakupu.
-To co już koniec na dzisiaj?- zapytał Tom.
-Chyba żartujesz? Dziewczyna jeszcze butów nie ma.- odparła mężowi Lou.
-Nie no Lou, w domu coś znajdę do tej sukienki.
-Do mojej fryzury masz wyglądać pięknie.- oznajmiła.
-Będziesz mnie czesać?- zdziwiłam się.
-Czy to takie dziwne?- zapytała.
-Harry? Chyba próbował cię kiedyś ktoś zabić?- zaśmiałam się.
-Nie.- odparł.
-To ja będę pierwszą osobą. Jeszcze jakieś niespodzianki masz dla mnie?- spytałam.
-Chyba tak.
Chłopaki siedzieli na ławce przed sklepem z butami a ja z dziewczynami poszłam coś dla siebie wybrać. W końcu wybrałam coś pasującego do mojej sukienki.
Dziewczyny wcześniej wyszły ze sklepu a ja poszłam zapłacić. Za szyby sklepu zauważyłam Kendall Jenner - ten cudowny dzień już nie był taki cudowny, a ja miałam ochotę stamtąd uciec bo patrząc na tę dziewczynie słabo mi się robiło.
Wyszłam ze sklepu i podeszłam do grupy.
-Cześć.- powiedziałam od czepne do dziewczyny.
-Cześć.- odparła.
-Harry przypomniało mi się, że jeszcze muszę coś załatwić i muszę lecieć.- oczywiście kłamałam nie chciałam patrzeć na Harry'ego i Kendall.
-Czekaj Lola, zawiozę cię!- wydarł się za mną.
-Poradzę sobie.- odparłam mu równie głośno. Widziałam, że chłopak pobiegł kawałek za mną, ale jak byłam wystarczająco daleko.
Złapałam pierwszą lepszą taksówkę i poprosiłam o zawiezienie mnie do domu. Całą drogę płakałam, nie wiem czemu... na prawdę się w nim zakochałam i dlatego teraz widząc Harry'ego z Kendall na żywo wszystko zaczyna mnie boleć. Dzięki Harry'emu, że na prawdę boję się miłości. Tylko posiadając mogę stracić... a tego najbardziej zaczęłam się bać.
Podczas drogi zadzwoniłam do Maggy żeby do mnie przyszła z Vicky.
Gdy byłam już pod swoim budynkiem. Pojechałam windą na górę i zobaczyłam stojące pod moimi drzwiami dziewczyny.
-Lola co się stało? Dlaczego płaczesz?- otoczyły mnie.
-Wejdźmy do środka, wszystko wam powiem.- powiedziałam.
Dziewczyny usiadły w salonie, ja poszłam najpierw się przebrać w to <Klik>, a następnie poszłam do kuchni po wino i kieliszki.
-Co się w końcu stało?- zapytała Mag.
-Zakochałam się.- oznajmiłam.
-Harry?- Vicky.
-Tak i do tej pory było wszystko okej, mam z nim iść w sobotę na tą galę, ale nie wiem czy coś z tego wyjdzie gdyż Kendall również na niej ma być i aktualnie jest w Londynie, a plotki o ich romansie jak i moim z nim nie ucichają i boję się, że oni na prawdę są razem, może lepiej by było gdyby zniknął z mojego życia.
-Możesz go powstrzymać.- Maggy.
-Nie mogę.
-Dlaczego?- zapytała Vicky.
-Bo go kocham.- odparłam.
-Kochasz go i pozwolisz mu odejść?
 -Tak, jego szczęście jest ważniejsze niż moje.
-Musisz o niego walczyć.- powiedziała Vicky.
-Do miłości nie można zmuszać.- oznajmiłam.
-A jeżeli teraz z niego zrezygnujesz kiedyś będziesz tego zwołała, a może on się z tobą spotyka bo się w tobie zakochał, nie wiesz jaka jest prawda opierasz się na wypowiedziach innych ludzi.
Trochę to we mnie uderzyło, bo miała trochę racji.
***
Dziewczyny zostawiły mnie koło dwudziestej. Rozłożyłam się w salonie na kanapie i oglądałam telewizor z kieliszkiem wina w ręce... Mój telefon ciągle nie ustawał, cały czas Harry próbował się do mnie dobić, ale nie odbierałam wyniosłam go do swojego pokoju żeby go nie słyszeć.
________________________________
Czytasz = Komentarz xx

piątek, 10 stycznia 2014

10.

 Czwartek
Dzwoni budzik, przecieram oczy i widzę u swojego boku Harry'ego. Zagadaliśmy się w nocy i usnęłam zapewne w jego łóżku.
-Dzień dobry.- awww... jakie miłe przywitanie, ten jego nieziemski zaspany głos, ale strasznie chrapie w nocy i cały czas byłam w jego objęciach rąk i nóg, ale muszę powiedzieć, że pierwszy raz się wyspałam od jakiegoś czasu.
-Hej.- powiedziałam.
-Jak się spało?- spytał szatyn.
-Wspaniale, masz wygodne łóżko ty też jesteś wygodny.- zaśmiałam się.
-To znaczy?- odparł.
-Tak jakby robiłeś ze mną co chciałeś i się rzucałeś.- oznajmiłam.
-Hahaha... przepraszam.
-Ale nic się nie stało, na prawdę się wyspałam jak nigdy.
-Cieszę się bardzo. A o której masz być w studio?
-Za godzinę, jeżeli nie chcesz się nudzić to nie musisz ze mną iść.- powiedziałam.
-Czy ja coś takiego powiedziałem?
-No nie.
-Idziemy na sesję, a potem zakupy jak ci obiecałem.
-Mówisz jak moja przyjaciółka.- zachichotałam.
-Serio? Czyli jestem Harolda.
-Nie Harry bardziej mi pasuje.
Podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki się umyć i ubrać w to <Klik>. Dzisiaj mam jedną z bardzo ważnych dla mnie sesji bo mam pokazać siebie.  Gdy wyszłam z łazienki Harry wszedł. W między czasie kiedy Harry załatwiał łazienkowe sprawy ja się rozgościłam w jego kuchni bo byłam ciut głodna. Na początek wstawiłam szklanki na kawę do ekspresu, a potem zajęłam się robieniem czegoś z niczego. W wielkiej lodówce Harry'ego nie było nic.  Na szczęście był chleb tostowy i ser był, czyli jednak coś zjemy tego rana. Toster też był na wierzchy więc jestem uratowana od głodówki.  Zrobiłam śniadanie i zaniosłam je do jadalni a w między czasie przyszedł Harry.
-Śniadanie? Ty jesteś kochana.- powiedział.
-Jak będziemy jechać na zakupy wstąpimy do jakiegoś sklepu... twoja lodówka nie może świeci pustką.- zaśmiałam się.
-Przyzwyczajam się i tak rzadko jestem w domu bo tu trasa, a jak jestem w już w Anglii to wole mieszkać u kolegów bo dziwnie mi jest siedzieć w pustym domu.- oznajmił.
-Rozumiem, ale i tak trzeba zrobić coś z tą pustką w lodówce.
Gdy zjedliśmy weszliśmy do Land Lover'a Harry'ego i pojechaliśmy do studia gdzie miała się odbyć moja sesja zdjęciowa.
Harry całą drogę mnie rozśmieszał i nawet śpiewaliśmy razem z radiem
***
Dojechaliśmy na miejsce, kilka minut spóźnieni, ale dojechaliśmy. Harry miał problem z zaparkowaniem, ale wpadłam na pomysł żeby zaparkował z tyłu na parkingu dla personelu.
Weszliśmy do studia i Jennifer ("recepcjonistka") dała mi plan dzisiejszej sesji do ręki.
Poszliśmy na trzecie piętro gdzie czekała na mnie zniecierpliwiona Brooklyn (fotograf) z resztą ekipy.
-Przepraszam za spóźnienie, ale nie było miejsca nie umieliśmy zaparkować.- powiedziałam.- A tak w ogóle mamy gościa.
-My już się zapoznamy a ty mi leć do garderoby bo Evelyn cię zatrzaśnie, a Natalie doprawi.- powiedziała Brook.
-Dzięki.- zaśmiałam się.
Oczywiście wszystko jest robione na szybko, makijaż i układanie włosów i jeszcze ubrania musimy dobrać.
Gdy miałam zakręcone włosy  i zrobiony makijaż poszłam do swojej stylistki od ubrać.
-Jak dzisiaj?- spytałam.
-Nijak.- odparła.- Ściągaj ubrania i wskakuj w szlafrok. Mają ci zostać same majtki.
-Tylko majtki?- przeraziłam.
-Biustonosz możesz ściągnąć na sali.- oznajmiła.
Będę paradowała nago przy Harry'm Styles'u. Czerwienię się na samą myśl.
Wyszłam w szlafroku na salę. Była ta przygotowana biała sypialnia z nie złym bałaganem i porozrzucanymi ciuchami i pierzami.
-Miałaś być bez biustonosza.- powiedziała Brooklyn.
-A mogę go ściągnąć jak będę pod kołdrą?- spytałam.
-To wskakuj.- odparła.
Wzięłam głęboki wdech, weszłam pod kołdrę i pozbyłam się swojego stanika. Rzuciłam go Harry'emu żeby mi go "pilnował". Pierwsze zdjęcia są zawsze najgorsze potem się rozkręcam i zaczynam słuchać swojego fotografa.
-Lola, co się z tobą dzieję? Jesteś cała czerwona.- zaśmiała się jedna z charakteryzatorek.- Czyżbyś się czegoś wstydziła?
-Cicho tam.- uśmiechnęłam się, spuszczając wzrok i delikatnie patrząc się na Harry'ego, który siedział, popijając kawę i przyglądając się mi.
Nie spodziewałam się, że przyprowadzenie Harry'ego na moją sesje sprawi, że będę tak zawstydzona, a podobno jestem bardzo śmiała.
-Przyprowadzenie, Harry'ego to najlepsza rzecz jaką mogłaś zrobić wychodzą świetne zdjęcia kiedy jesteś zawstydzona.- a oni jeszcze mnie pogrążają, a Harry patrzy się na mnie jak na idiotkę chichrając się pod nosem.
-Się nie śmiej.- powiedziałam do szatyna.
-A ty co robisz?
-Lola, powaga.- Brook.
-Jakbyście nic nie mówili to bym była poważna a wy mnie pogrążacie.- oznajmiłam.
-Mówimy prawdę, nigdy nie byłaś taka zawstydzona.
***
Sesja skończyła się po trzech godzina. Od razu po tym jak wyszliśmy z Harry'm z budynku wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do Westfileds  Shopping Centre. Harry już poumawiał się tam z Gemmą (siostrą), Lou (stylistką) i kilkoma innymi osobami. Tak jakoś głupio mi było iść z nim.
-I jak? Nie nudziłeś się?- spytałam.
-Nie było tak źle, a nawet było miło.- odparł.
-A tak w ogóle to przepraszam za ekipę, ale oni tak zawsze.- powiedziałam.
-Ale przecież nic takiego się nie stało.- oznajmił.
-Nie, no przecież normalnym zachowaniem jest wmawianie komuś, że ktoś tę osobę zawstydził.- zaśmiałam się.
-Ale to było miłe.
Piętnaście minut i jesteśmy na miejscu. Byłam trochę przerażona, ale Harry cały czas mi powtarzał, że mam się uspokoić....

Ciąg dalszy nastąpi...
______________________
Czytasz = Komentarz xx  

czwartek, 2 stycznia 2014

9.

Od kilku minut kwitnę pod Big Ben'em, Harry spóźnia się już kilka minut, albo jak mama takie wrażenie... Kuźwa zachowuję się ja zdesperowany pedofil. To tylko kilka minut - przecież to się zdarza, ja też nie jestem zawsze punktualna. Robiłam kółka, aż w końcu poczułam, że ktoś obejmuje mnie za twarz i zakrywa moje oczy - delikatne dłonie i zapach mówił sam za siebie to był Harry. Złapałam za jego dłonie, ściągając je i odwróciłam się do niego.
-Cześć.- powiedziałam i przytuliłam się do niego.
-Hej.- odparł.- Miło Cię znów widzieć.
-Nawzajem. Gdzie mnie zabierasz?- spytałam.
-Tak jak obiecałem idziemy na kolację.
-No to prowadź.
Wyruszyliśmy w drogę, złamałam Harry'ego za rękę (pod pachę) i rozmawialiśmy. Harry znów doprowadzam mnie do łez ze śmiechu - ja nie wiem jak on to robi, nikt tak na mnie nie działa jak on.
 -A teraz tak na serio twoja siostra jest strasznie do ciebie podobna.- powiedział już poważnym głosem.
-Serio? Może z wyglądu, ale charakterem się różnimy.- oznajmiłam.
-No, jak ją pierwszy raz spotkałem to pomyślałem, że dokładnie takie same.
-Jeszcze jej nie poznałeś, ale już nie długo. Zdałam sobie sprawę, że im dłużej przed nią ukrywam naszą znajomość tym gorzej robię, gdyż jakby się dowiedziała jak długo to trwa mogła by wybuchnąć wojna i mogły by się pogorszyć nasze kontakty a ja tego nie chcę.
-A co byś powiedziała jakbyśmy zjedli jutro razem obiad?- zaproponował.
-Oj będzie ciężko mam jutro sesję... Normalnie chodzi ze mną, ale jak wiem, że będę musiała się rozebrać choćby do bielizny to nie nigdy.- oznajmiłam.
-Hm... najwyżej jeszcze się zgadamy.
-A czekaj czekaj... masz jutro czas? Siostry nie mogę wziąć, ale kogoś starszego z moich znajomych mogę zabrać, więc jak chcesz spędzić ze mną czas to zapraszam. Choć nie wiem czy nie będziesz chciał się nudzić gdyż to nie jest jakieś porywające.
-Em... Nie ważne i tak brzmi nieźle, więc mogę skorzystać z twojej propozycji.- oznajmił.
Doszliśmy do restauracji i zajęliśmy najbezpieczniejsze miejsce żeby nikt nam czasem nie przerwał kolacji choć i tak jesteśmy już okrzyknięci parą po tym jak Harry został zauważony jak wychodził i wchodził do mnie z samego rana a potem jak byliśmy widziani w parku - podobno moja siostrzenica jest moją córką.
 Z Harry'm dużo rozmawialiśmy - a ze spotkania na spotkanie coraz więcej o sobie wiedzieliśmy.
-Jesteśmy na takim etapie kiedy chciałbym ci coś dać.- wow, ale o czym on mówi.
-Jaśniej.
-Przeczytaj.- podał mi kopertę z napisem osoba towarzysząca, robiło się coraz dziwniej.
-Co to jest?- spytałam.
-No otwórz.- odparł.
Wzięłam głęboki oddech i zajrzałam do środka. Gdy zobaczyłam zawartość myślałam, że zaraz na zawał zejdę. Było to zaproszenie na gale rozdania nagród Fashion Awards i na after party - z tego co wyczytałam był to bal.
-Pójdziesz ze mną?-zapytał.- Może być nudno, ale co może nam zaszkodzić.
 -Żartujesz sobie, prawda?- powiedziałam.
-Nie to na poważnie.- odparł.
-Oj Harry... nie wiem co mam powiedzieć.
-Najlepiej, że ze mną pójdziesz. - zaśmiał się.
-Jasne, że pójdę nie widzę żadnej przeszkody, żeby nie iść.
-To się bardzo cieszę. Czyli jutro po zdjęciach idziemy na zakupy?
-Serio chcesz się ze mną jutro tak nudzić?- zapytałam.
-Z tobą nie da się nudzić, a jeżeli nawet to dla mnie to przyjemność.- awww... jakie to słodkie.
-Dziękuję, ale na prawdę nie musisz się tak poświęcać.
-Posłuchaj, zamiast nudzić się samemu w pustym domu wolę spędzać czas z cudowną osobą jaką jesteś ty.
Po dwóch godzina siedzenia w restauracji wyszliśmy z niej - jakoś dziwnie było by mi gdybym teraz rozstała się z Harry'm, ale jeżeli on czegoś nie zaproponuję to mi będzie głupio - a zresztą co mi tam raz się żyje.
-Mówiłeś, że nie chcesz się nudzić samemu w pustym domu więc może chodźmy do mnie i ponudźmy się w moim mieszkaniu? W dwójkę będzie nam raźniej.- zaproponowałam.
-Okej, ale mam lepszy pomysł.- oznajmił.- Może tym razem pójdziemy do mnie.
-Hm... Ale ja nie mam rzeczy u ciebie, a o dziesiątej mam być w studio
-To pójdziemy do ciebie zabierzesz swoje rzeczy i pójdziemy do mnie... proste.- zaśmiał się.
-Ty to masz głowę.
Jak ustaliliśmy tak zrobiliśmy - nie minęło pół godziny kiedy byliśmy u mnie w domu. Spakowałam swoje najpotrzebniejsze rzeczy i mogliśmy iść, ale o ile pamięć mnie nie zawodzi Harry mówił, że mieszka jakąś godzinę ode mnie idąc na nogach, a samochodu nie ma bo piliśmy wino. Hm... czyli zapowiada się  słodki spacerek.
 -Możemy iść.- powiedziałam.
-No to w drogę.- odparł Harry.
Podczas drogi znów śmiałam się jak głupi do sera, ale nie da się ukryć było miło. Harry ze mną flirtował. Szliśmy takimi ulicami gdzie praktycznie było pusto więc mogliśmy iść środkiem i w sumie szliśmy za rękę, ale nie żeby coś. Mnie już tak strasznie bolały podbicia od szpilek, że je w końcu ściągnęłam.
-Dobrze ci się idzie?- spytał.
-No nie, ale zapomniałam trampek wziąć.- odparłam.
Chłopak złapał mnie za biodra, przyciągnął do siebie schylił się i wziął mnie do tak zwanego barana.
-Zwariowałeś.- powiedziałam.
-Może i tak.- odparł.
-Proszę puść mnie.
Prosiłam go chyba przez dobre pięć minut potem się poddałam. Siedziałam na jego karku z wplecionymi palcami w jego burzę loków.
-Wygodnie ci?- zapytał.
-Wolałabym iść na swoich nogach, ale tak to masz wygodny kark.- zaśmiałam się.
Chłopak złapał mnie w dość nie typowy sposób i nadal mnie niósł tylko trzymając mnie nadal na rękach. Stanął na chwilę i zaczęliśmy się w siebie wpatrywać. Było dość nie zręcznie, ale romantycznie.
-O czym marzysz?- spytał.
-O pocałunku w strunach deszczu.- odparłam.- A ty?
-Żeby zaczęło padać. - zbliżyliśmy twarze do siebie i prawie mieliśmy się pocałować, ale zadzwonił mój telefon.
-Przepraszam muszę odebrać.- oznajmiłam, a chłopak postawił mnie na równe nogi.
Odebrałam, była to Nikky.
-Tak?- powiedziałam.
-Cześć.- odparła.- Wiem, że może przeszkadzam, ale jesteś mi potrzebna.
-Nikky, ja nie mogę jestem u Harry'ego w domu, po drugiej stronie miasta.- oznajmiłam.
-Jezu, nie możesz do mnie przyjechać?- spytała.
-Boziu jak bardzo bym chciała to nie mogę wypiłam a na nogach zajęło by mi to ponad dwie godziny.- odparłam.
-Kuźwa! Dzięki, że choć pomogłaś.- no i oczywiście lepiej się obrazić i rozłączyć.
Boże... nikt mi dzisiaj nie podniósł tak ciśnienia jak ona, kocham ją jest moją siostrą, ale tak mnie wkurza... wychodzi na to, że nie mogę się nawet wina napić bo jak księżniczka zadzwoni trzeba być w gotowości i jechać kiedy zadzwoni.
-Co się stało?- zapytał Harry.
-A moja siostra mi ciśnienie podniosła.- oznajmiłam.
-Jak?
-Odkąd pierwszy raz urodziła nie mam życia z nią wiecznie nie dość, że muszę opiekować się siostrą to jeszcze jej dzieci niańczyć, bo ona ma coś do załatwienie tym razem pewnie też coś wymyśliła.- opowiedziałam.
Gdy doszliśmy do domu Harry'ego zatkało mnie był on okropnie wielki, kiedyś obok niego przechodziłam nie wiedziałam, że mieszka tutaj Harry.
-Wchodzisz czy będziesz tak stała?- spytał Harry.
-Wchodzę.- odparłam.
Weszliśmy do domu, zrobiło mi się momentalnie gorąco cudowniejszego domu nie widziałam.
Harry od razu poszedł ze mną do swojej sypialni - nie wiedząc po co. Potem okazało się, że woli siedzieć tutaj niż w salonie gdyż będziemy mogli się pożyć i porozmawiać.
-Mogę iść do łazienki?- zapytałam.
-Nie, nie możesz.- powiedział sarkastycznie.
-Dzięki.- zaśmiałam się.
Wyciągnęłam ze swojej torby piżamę, ale zabrakło mi czegoś, zabrakło spodenek. Nie dając po sobie poznać, że coś jest nie tak poszłam do łazienki. Wciągnęłam na siebie to co miałam <Klik>, umyłam zęby i wróciłam do Harry'ego, który leżał już w łóżku.
Długo rozmawialiśmy, a głównie się śmialiśmy...
 ___________________________
Czytasz = Komentarz xx

poniedziałek, 23 grudnia 2013

8.

Środa
Awww... To dzisiaj mam się spotkać z Harry'm już nie umiem się doczekać, a gdzie tam wieczór. Za nim dojdzie do całego spotkania mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia w tym odwiezienie Amy do domu.
-Co chcesz na śniadanie?- spytałam Amy.- W sumie to nie masz wyboru jakiegoś. Idź się ubrać, pójdziemy do sklepu.
-Okej, już idę.
Tak jak ona poszłam na górę żeby się ubrać. Wciągnęłam na siebie to <Klik>, pomalowałam tylko rzęsy bo nie chciało mi się robić czegoś więcej.
-Amy jesteś gotowa?!- wydarłam się.
 -Już idę.
Gdy mała zeszła, wyszłyśmy z mieszkania. Byłam zbyt leniwa żeby iść na nogach, a na taksówkę było za późno więc postanowiłam wykorzystać swój samochód i swoje prawo jazdy, i pojechać do pobliskiego sklepu.
-Muszę jechać dzisiaj do Nikky?- spytała Amy.
-Tak kochanie, nie mam z kim cię zostawić wieczorem. Muszę jechać na ważne spotkanie.- odparłam.- Samej też nie mogę cię zostawić. Przecież jak teraz wrócisz to jeszcze kiedyś cię wezmę.
-Ale Nikky nie ma tylko Jake jest.- oznajmiła. Ludzie co ja mam z tym dzieckiem?
-Jake'a nie ma dzisiaj bo do pracy jechał ciocia z wami będzie.- powiedziałam.
-A nie może ktoś u ciebie ze mną zostać?- zapytała.
-Ciocia się nie rozdwoi, a nie ma nikogo kto by jeszcze mógł. Na prawdę kiedy indziej będziesz jeszcze u mnie spała i nie raz ani nie dwa.
Dojechałyśmy na miejsce. Tradycyjnie nie było gdzie stanąć, ale ja jestem zdolne dziecko i nawet w niczym znajdę coś.
Zaczęłyśmy kręcić się po sklepie i zapełniać wózek, zgarnęłam owoce, coś na obiad, na śniadanie, jakieś słodycze, chemie do prania, kosmetyki i na koniec poszliśmy na stoisko z nabiałem. Powiedziałam Amy żeby sobie wzięła co chce, a ja poszłam w swoją stronę.
-Dzień dobry pani.- jezusie moje serce.
-Serce mi kiedyś przez ciebie stanie.- powiedziałam.
-Miałem do ciebie dzwonić.- tak w ogóle to był Harry.
-A co ode mnie chciałeś?- spytałam.
-Lola wzięłam sobie k...- ja pierdole... kurwa zajebiście, mam nadzieje, że jednak była tu kiedy skończyłam zdanie i nic nie słyszała.- Harry?
-Cześć.- powiedział szatyn, szczerząc zęby.
-Chodź Amy, Harry też chce zrobić zakupy.- oznajmiłam pchając ją do przodu.
Głupio mi tak było urwać w połowie rozmowy, ale wiedział co jest grane więc raczej się nie obradzi, wolałam jednak być pewniejsza i napisałam do niego sms'a.
Moja mała siostra się nie odzywała, ale była zjarana tym, że właśnie spotkała swojego idola.
Gdy zapłaciłyśmy za wybrane rzeczy poszłyśmy do samochodu, nie miałam zamiaru dźwigać rzeczy więc pojechałyśmy z wózkiem. Wpakowałam wszystko do samochodu.
-Amy siedź w samochodzie ja zawiozę wózek.- powiedziałam.
-Okej.
Zawiozłam wózek na jego miejsce i znów dopadł mnie Harry. 
-Raczysz mnie nie straszyć?- spytałam.
-Przepraszam.- odparł.
-Po co miałeś do mnie zadzwonić?
-Zapytać się czy spotkanie aktualne.- powiedział.
-Mówiłeś o czym innym. - zaśmiałam się.
-Przepraszam randka nadal aktualna?
-No brzmi lepiej.
-Więc?
-Em... zawsze dotrzymuje słowa.
-Czyli widzimy się o dziewiętnastej pod Big Ben'em?
-Dokładnie.
Odłożyłam wózek na swoje miejsce i wróciłam do Amy.
-Co tak długo?- spytała dziewczynka.
-Kolega mnie złapał.- odparłam.
-Ha... - urwała w pół słowa, udałam, że tego nie słyszałam.- Aha.
Dojechaliśmy do domu, zrobiłam jej śniadanie i w czasie kiedy oglądała telewizor zjadła je. Gdzieś o dwunastej zabrałam się za obiad. Wybrałam najprostszą z opcji czyli makaron z serem, jak kto woli może być dodatkowo cukier.
***
Zawiozłam Amy do domu i teraz sama muszę się zacząć szykować bo mam tylko dwie godziny a dużo rzeczy do zrobienia. Zaczęłam od piętnastominutowego prysznica, następnie ogoliłam poszczególne części ciała i przeszłam do suszenia i układania włosów. Nie było z tym jakiegoś większego problemu gdyż tylko je wyprostowałam i upięłam w kucyka. Żeby nie tracić czasu po przygotowaniu fryzury, zabrałam się za makijaż.
Górną część ciała wyszykowałam teraz trzeba coś na siebie włożyć, raczej nie pójdę na randkę w ręczniku. Trudno wybrać z pośród kilkudziesięciu sukienek co wybrać na taką okazję zwłaszcza, że ma to być coś wyjątkowego. Znów nie chcę wyjść na idiotkę strojąc się jak na nie wiadomo jaką okazję.
-Lola, ogarnij się.- mruknęłam do siebie pod nosem.
 Wypuściłam powietrze z ust. Po dziesięciominutowym grzebaniu w ciuchach wybrałam sobie taki zestaw <Klik>. Za nim się ubrałam zadzwoniłam po taksówkę i zamówiłam ją na osiemnastą-trzydzieści żeby zdążyć być na czas pod Big Ben'em.

piątek, 13 grudnia 2013

7.

Wtorek
Amy siedziała u siebie na górze, a ja w tym czasie rozmawiałam z moimi przyjaciółkami.
-Zamiast pieprzyć nam o jakiś pierdołach zaczęłabyś opowiadać jak tam po koncercie?- powiedziała Meggy, a ja uśmiechnęłam się dumnie.
-Patrz na ten uśmiech.- pokazała Vikky.
-Co tam się stało?- spytała blondynka.
Pokazałam palcem na górę, że Amy ma nie słyszeć więc poszliśmy do tej sypialni na dole gdzie spał Harry.
-No opowiadaj.- naciskała Vikky a ja zwlekałam. Powąchałam kołdrę sprawdzając czy nie pachnie czasem Harry'm, no i pachniała.
-Powąchajcie.- powiedziałam.
-Męskie perfumy, Lola z kim ty tu spałaś?- spytała Meg.
-Ja z nikim, ktoś jednak spał w tej sypialni.- oznajmiłam.
-Dziewczyno... mów!!- wydarły się, a ja znów szczerzyłam się jak głupi do sera.
-Nie uwierzycie.- stwierdziłam.
-Pozwól, że same to ocenimy.
-Więc...?
-Harry.
-Co?- reakcja, aż powala na kolana, boże jak mi się chciało śmiać.
-Chciałyście prawdy to ją macie.- powiedziałam.
-Jaja se robisz.- odarła Vikky.
-A bo wam są potrzebne dowody...- zaśmiałam się.
-Dopóki nie zobaczę to nie uwierzę.- Meggy.
Poszłam do salonu po swojego laptopa i telefon.
-Co chcecie pierwsze? Zdjęcia, sms'y? A może to co prasa napisała?- zapytałam.
-Na początek zdjęcia pokazuj.
Zdjęcia miałam zrobione przez siebie i pobierane z internetu, bo na niektórych był Harry jak pisał ze mną i ja na niektórych byłam.
-Widzę, że nadal jesteście nie pewne więc przeczytam wam sms'y pod te zdjęcia gdzie on trzyma telefon. - zaproponowałam.
Przeczytałam im poszczególne mniej ważne sms'y, nie musiały znać wszystkiego. Ewidentnie je zatkało, słowa nie umiały wydusić z siebie.
-A co o was pisali?- zapytała Vikky. Weszłam na jedną ze stron plotkarskich, gdzie jak przeglądałam było trochę zdjęć mnie i Harry'ego, nawet z dzisiejszego dnia.
-Jeszcze jakieś wątpliwości?- spytałam.
-OMG. Powiedz nam jak?
-ym... a ma się te znajomości... a tak serio to, pan Styles przysłał do mnie swojego ochroniarza prosząc mnie o numer telefonu zaryzykowałam i się udało, spędziłam z nim czas i umówiłam się na jutro wieczorem.- opowiedziałam.
-Randka?- Vikky.
-Niee, zwyczajne spotkanie. My się tylko przyjaźnimy.- oznajmiłam.
-Tak na pewno, teraz tak to się nazywa.- zaśmiała się Meg.
-Nie bądź taka do przodu bo cię z tyło zabraknie.- pokazałam jej język.
-Odezwała się....- ta te nasze sprzeczki.
-Dobra chodźcie stąd bo jak Amy nas zobaczy to będzie chciała wiedzieć o czym gadałyśmy i co tam mamy.
-Ale kołdrę biorę ze sobą.- Vikky.
-Zostaw ją.
-Nie, pod nią spał Harry!!!- wydarła się a akurat przyszła do nas Amy.
-Dziękuję.- powiedziałam sarkastycznie.
-O czym mówicie?- zapytała.
-Em... O Harry'm, pojawiło się nowe zdjęcie Harry'ego jak śpi i Victoria powiedziała, że chciała by ją mieć bo pod nią spał Harry.- tak na poczekaniu.
-Aha.... Dasz mi coś do picia?
-Na pierwszej półce pod blatem są twoje soki.
-Okej.
Dziewczynka poszła a ja miała ochotę udusić Vikky za to, że Amy to usłyszała.
Meggy i Vikky zmyły się ode mnie gdzieś o drugiej w nocy, Amy już spała ja w sumie też musiałam się położyć spać, bo raz jutro ciężki mam dzień, a dwa jestem wykończona...
____________
Czytasz = Komentarz xx