sobota, 7 grudnia 2013

6.

Obudził mnie płacz małej, spojrzałam na zegarek i była godzina dziewiąta, wszystko się zgadzało mała budzi się na jedzenie co trzy/ cztery godziny. Od niechcenia podniosłam się z łóżka i poszłam do niej. Wzięłam ją na ręce i poszłam z nią na dół.  Coś mi nie pasowało, drzwi do sypialni gdzie spał Harry były otwarte. Położyłam małą do wózka i poszłam sprawdzić ( w między czasie woda się gotowała na mleko). W pokoju go nie było... to dziwne.
-Harry.- powiedziałam przestraszonym głosem.
Może mu coś wypadło i musiał jechać, albo po prostu mnie zostawił.
Gdy miałam mleko gotowe usiadłam z małą na kanapie i ją karmiłam, nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Przestraszyłam się i to nieźle.
-Dzień dobry.- pojawił się Harry.
-Boże, wiesz jak mnie wystraszyłeś.- powiedziałam.
-Przepraszam, poszedłem tylko po coś na śniadanie.- odparł.
-Mogłeś mnie obudzić.- oznajmiłam.
-Oj daj spokój, słodko spałaś.
-Słodko spałam. ale nie w nocy, co trzy/ cztery godziny małą musiałam karmić.
-A kiedy będziesz wolna?- zapytał.
-Nie wiem, może nawet dzisiaj wieczorem. Szwagier wraca.- odparłam.
-Czyli nie wykluczone, że jutro wieczorem umówisz się ze mną?
-Chcesz się ze mną umówić?- spytałam.
-Właśnie to powiedziałem.- zaśmiał się. - Więc zgodzisz się?
-Jasne, że się zgodzę.- oznajmiłam.
-To się cieszę.
Zjedliśmy wspólnie śniadanie, następnie umyłam się i przebrałam w <Klik>. Ten dzień mógł się dla mnie nie kończyć, czas spędzony z Harry'm jest jak wygranie nagrody na loterii. Jednak nie chcę robić sobie żadnych nadziei jesteśmy tylko przyjaciółmi i tak ma zostać, nie mogę się w nim zakochać bo wiem, że on nigdy nie zakocha się we mnie, nie jestem typem dziewczyny z którymi spotyka się Harry. Jest inny, a ja nie widzę w nim tego medialnego człowieka, który wiecznie jest przedstawiany za łamacza kobiecych serc tylko kogoś kto jest słodki zabawny i potrafi kochać całym swoim sercem, a nie oczami.
-Nad czym się tak zamyśliłaś?- spytał mnie Harry.
-Ja? Ja myślę jak mam spędzić dzisiejszy dzień, ciebie wiecznie nie mogę przy sobie trzymać zwłaszcza, że masz swój dom, swoich znajomych i tak dalej.- powiedziałam.
-Hm... Ty mnie nie trzymasz jestem tutaj z własnej woli, mój dom jest aktualnie w remoncie, a ty jesteś moją znajomą a nawet przyjaciółką.- oznajmił.
-I nie nudzi cię siedzenie z nastolatką i jej małą siostrzenicą?- zdziwiłam się.
-Dla mnie to jest przyjemność i przynajmniej mogę z tobą spędzić czas.- odparł.
-Miły jesteś.
-To co może idziemy na spacer?- zaproponował.
-Okej, to ja lecę ubrać małą.- powiedziałam.
-Czekam.
Szybko ubrałam małą i nie minęło piętnaście minut jak byliśmy już przed apartamentowcem i kierowaliśmy się w stronę parku. Bałam się trochę, że może nas sfotografują i Amy dowie się zanim ja jej o tym powiem - na prawdę nie chciałabym, żeby doznała rozczarowania. Powiem jej jak będę pewna Harry'ego, najpierw ja sama muszę go poznać i dowiedzieć się kim ja dla niego jestem... faktem jest to, że mówi mi, że jestem jego przyjaciółką, ale to równie dobrze może zabrzmieć tak, że ja mam chłopaka.
-Od samego rana chodzisz z głową w chmurach.- zaśmiał się Harry.
-Może dlatego, że się nie wyspałam, wiecznie coś mi po głowie chodzi.- powiedziałam.
-A o czym tak rozmyślasz?- spytał.
-Em... o wszystkim; o tym co mogłam zrobić lepiej i tak dalej.- oparłam.
-A o mnie myślisz?- to pytanie było słodkie i trochę się zarumieniłam.
-W sumie od kilku dni tylko o tobie myślę.- walnęłam coś na poczekanie, a po namyśle było to głupie.
-No popatrz to tak jak ja o tobie.- aww...on jest taki słodki.
Chodziliśmy tak chyba z dwie, może trzy godziny przez to, że tak dobrze nam się rozmawiało straciłam rachubę czasu. Coraz lepiej się dogadaliśmy i bardziej się podawaliśmy więc było to coś niesamowitego. Zadziwiające dla mnie było też to, że w tak krótkim czasie tak się do siebie zbliżyliśmy, jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.
Na sam koniec Harry odprowadził mnie do domu i wrócił do siebie - ciężko było mi się z nim rozstać, ale cały czas pocieszałam się jutrzejszym spotkaniem. Umówiliśmy się o 19:00 pod Big Ben'em.
***
Wieczorem moja ciocia przywiozła do mnie Amy i przyjechał szwagier po małą, i przyjechały do mnie moje przyjaciółki. Miałam zamiar powiedzieć im o tym wszystkim co wydarzyło się w ciągu tych kilku dni - musiałam się komuś wygadać, ale trochę się bałam żeby Amy czasem czegoś nie usłyszała...

1 komentarz: