Niedziela
-Lola, wstawaj bo się spóźnimy.- szturchała mnie Amy.
-Co? - powiedziałam zaspanym głosem.- Która jest godzina?
-Dziewiąta...- odparła.
-Która?!- wydarłam się.
-No dziewiąta.
-Już leć mi się ubierać.
Matko Boska, za nie całą godzinę mamy być na podpisywaniu, a o tej godzinie dostać się do centrum graniczy z cudem. Wstałam jak poparzona i zadzwoniłam po taksówkę, a następnie poszłam od łazienki, przemyć twarz i się pomalować. Gdy skończyłam z łazienkowymi sprawami na szybko wybrałam sobie to <Klik> i się w to ubrałam.
-A co będzie jak nie zdążymy?- zaczęła panikować Amy.
-Niech cię głowa o to nie boli.- powiedziałam.
Taksówkarz już przyjechał, wyznaczyłam trasę, którą chciałam jechać.
Myślałam, że będzie gorzej, ale przecież to niedziela nie ma takiego ruchu. Boże nie potrzebnie się tak stresowałam, ale i to może dobrze.
Dojechaliśmy na miejsce, oczywiście się roiło od Directioners, było tak jakby miałby być koncert, wpuszczali tylko tych co mieli bilety. Całkiem dziwne, ale nie ważne. Po przejściu za bramkę stanęłyśmy w długiej kolejce, miałam wrażenie, że nasze oczekiwanie trwało wiecznie.
-Nie umiem się doczekać, aż poznasz Harry'ego i...- powiedziała i nie dokończyła. Wciągnęłam ją na ręce i zaczęłam mówić.
-Nie ma "i", wiem co miałaś na myśli, kochanie nie dawaj sobie nadziei, nie możesz.- odparłam.
-Dobrze, przepraszam.
Pół godziny stania w kolejce i wreszcie jeszcze dwie fanki i my będziemy szły. Kiedy zauważył mnie Harry szturchnął Louis'a i kłową kiwnął w moją stronę uśmiechając się, też się uśmiechnęłam, ale zakryłam twarz dłonią. Ochroniarz, który dopuszczał fanki do chłopaków też mnie poznał i tylko kiwnął głową na przywitanie. Directioners zostały dopuszczane do chłopaków po cztery po pięć, a nas (mnie i siostrę) wpuścił w dwójkę. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe nie wiedziałam jak mam się zachować żeby Amy się nie skpła. Przedstawiłam się każdemu z chłopaków a następnie podeszłam do Harry'ego, który wyciągnął ręce żeby mnie przytulić. Rzecz jasna przytuliłam go, a on dyskretnie pocałował mój policzek, trzymał mnie mocno i chwilę wisiałam w powietrzu.
-Cześć. Miło cię znów widzieć.- szepnął mi do ucha.
-Mi również.- odparłam.
Gdy mnie puścił spojrzałam na Amy, która stała i czekała aż będziemy gotowi do zdjęcia. Liam zaszalał i wziął Amy na ręce, a ja nadal byłam przy Harry'm. Zrobiono nam kilka zdjęć i tedy Amy poprosiła o podpisanie płyt.
-Miło było poznać.- oznajmił Harry, puszczając mi oczko i wyciągając rękę. Byłam taka rozkojarzona, że w ogóle podałam mu nie tą co trzeba. Chłopak przekazał mi karteczkę - tylko się uśmiechnęłam.
Doszliśmy do drzwi i dopiero zobaczyłam treść karteczki.
Jeżeli masz możliwość, poczekaj na mnie pół godziny w małej kawiarence (najbliższej).Boże jedyny, co ja mam robię ze własnym życiem? Co moje życie robi ze mną? Zaczęłam jak głupia uśmiechać się do tej kartki. Tylko nie wiedziałam, co zrobić z Amy żeby nie wyszło coś nie potrzebnego.
-Zadowolona?- spytałam.
-Oczywiście, to po koncercie najlepszy dzień w moim życiu.- odparła.
-O tu jesteście.- boże ona wie jak wystraszyć człowieka... jedyna w swoim rodzaju Nikky.
-Laska, powaliło cię? Co ty tu robisz? Co wy tu robicie?- zapytałam.
-Jadę na zakupy, a żebyście nie wlokły się taksówka przyjechałam po was.- oznajmiła.
-To weź Amy, ja...- mój uśmiech mówi sam za siebie.
-Znów?- Nikky.
-Mam mało czasu, pogadamy gdy wrócę do domu.- powiedziałam.
-Tylko wiesz, pilnuj się. - zaśmiała się.
-Czemu nie wracasz znów z nami?- Amy.
Nienawidzę jej okłamywać, ale to jest wyjątek.
-Amy...- wzięłam głęboki oddech.- Gdy będę wiedziała jak ci to powiedzieć to ci o tym powiem, teraz po prostu nie myśli o tym.
Poczekałam aż dziewczyny odjadą i poszłam do tej kawiarni. Napisałam do Harry'ego, że na niego czekam.
Zamówiłam sobie jakieś ciastko i latte waniliowe. Siedziałam przy oknie i oglądałam ludzi, który przechodzą obok kawiarni. Po jakimś czasie dostałam swoje zamówienie, w tym samym czasie usłyszałam dzwoneczek przy drzwiach- odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego.
-Cześć.- powiedział, nachylając się nade mną i całując mnie w policzek... ZNOWU.
-Hej.- odparłam.
-Możemy zmienić miejsce?- spytał.- Tam czają się na mnie.
-Tak oczywiście.
Zabrałam swoje rzeczy i poszliśmy gdzieś dalej od okien.
-Tak w ogóle to przepraszam, że tak długo musiałaś na mnie czekać, ale wyjście z tłumu fanek graniczy z cudem.- zaśmiał się.
-Wiesz co? Nawet nie zauważyłam.- oznajmiłam.
-To dobrze. Chcesz coś?
-Nie, dopiero co dostałam swoją kawę.
-To ja na chwilę przepraszam idę sobie coś zamówić, a ty nigdzie nie uciekaj.- jaki on słodki.
-Nie mam zamiaru.
Nie wierzyłam w swoje szczęście. To na prawdę był Harry Styles ten... ten sam co w One Direction. Jak to było możliwe? To już drugi raz, a do mnie to nawet nie dochodzi.
-Wróciłem.
-Cieszę się.
-Ja też się cieszę, że znów cię widzę.- awww...
-Dziękuję, że mnie nie wydałeś... ty i chłopaki.- oznajmiłam.
-Nie ma za co, sama mówiłaś, że nie musi wiedzieć o wszystkim.
-Tak to prawda, ale sobie nie myśl.- zaśmiałam się.
-Nie no skądże. Może dokończysz mi opowiadać o sobie?- zaproponował.
-Pytaj o co chcesz, nie zrobię z tego żadnego problemu.
-Serio masz tyle lat ile masz?- ten znów o moim wieku.
-A wyglądam na kogoś kto by kłamał?- zapytałam udając kamienną twarz.
-No nie.- no i wybuchłam śmiechem.
-Nie wiem, dlaczego uważasz, że mogę być starsza.
-Bo nie wyglądasz.
-Ładna jesteś nie widziałem jeszcze takiej dziewczyny w tym wieku.- jakie to urocze.
-Z tym się nie zgodzę.- oznajmiłam.
-Nie masz wyjścia no chyba, że chcesz się ze mną pokłócić.- powiedział szatyn.
-Eh no... Harry nie bądź zły.
-Taka moja natura.- znów... zaraz zacznę się tu tarzać.
-Możesz mnie nie rozśmieszać, bo zaraz się tu położę.
-Przynajmniej będę mógł popatrzeć na twój ładny uśmiech.- czemu on mi tak słodził.
-Harry... a może tak dla odmiany inne pytanie byś zadał?- zapytałam.
-Jesteś zajęta?
-Piciem kawy.- zaśmiałam się
-Chodzi mi czy z kimś jesteś?
-Tak, aktualnie z tobą w kawiarni.- lubię się droczyć z ludźmi.
-Wredna jesteś.- stwierdził chłopak.
-Nie, jednak z tego co wiem mam na imię Lola.- pokazałam mu język. Teraz ja go rozśmieszyłam.
-A więc masz chłopaka?- no i to jest pytanie.
-Hm... patrząc na ostatnie kilka romansuję tylko z aparatem.
-No popatrz, a ja z mikrofonem od roku.- dobrze, że podkreślił to OD ROKU.
-Wiem.- oznajmiłam spuszczając głowę.
-To stare dzieje.
-Stara miłość nie rdzewieje, Harry.
-Mówisz o Something Great?
-Mówią różnie, a podobno...
-Podobno to na księżycu jest życie, Taylor Swift to zamknięty rozdział jedyne co mnie z nią łączy to Ed bo jest moim przyjacielem.
-Przepraszam, że zaczęłam ten temat, to nie moja sprawa.
Zmieniliśmy temat i na twarzy znów pojawił się uśmiech... znów śmiałam się jak opętana. Nie przeżyłam jeszcze takiej cudownej rozmowy, to było niesamowite nie pamiętam kiedy się tak śmiałam. On mnie doprowadzał do łez ze śmiechu. Nie odczuwałam, że to jest ten sławny chłopak z telewizji/ internetu, albo z koncertu na którym byłam z moją siostrą.
Nie udawał nikogo był otwarty. Poznałam drugie "ja" tego słodkiego szatyna z bujną fryzurą i nieziemskim uśmiechem.
Trzy godziny gadania praktycznie o niczym zleciały nam od tak. Nawet nie wiem kiedy tak szybko nam czas zleciał.
-Jesteś wspaniałą dziewczyną, nie pamiętam kiedy tak dobrze mi się z jakąkolwiek dziewczyną tak dobrze rozmawiało. To były dwa najlepsze spotkania w moim życiu.
Nagle usłyszałam, że w mojej torebce wibruje telefon. Była to Nikky.
-Tak?- odebrałam.
-Sorry, że ci tak przerywam, ale chciałam się ciebie zapytać kiedy wracasz.- powiedziała.
-Nie wiem, a co?
-Jeżeli możesz to przyjedź do domu, jak nie to sobie poradzę.
-Ale co się stało?- zapytałam.
-Olivia źle się czuje, a nie mam z kim zostawić Sophii i Amy.- odparła.
-Będę jak najszybciej.- oznajmiłam.
-Dzięki, siostra jesteś wielka.
Rozłączyłam się i myślami wróciłam do Harry'ego.
-Harry, jest mi bardzo przykro, ale muszę już iść.- powiedziałam.
-Może cię podwiozę?- zaproponował Harry.
-Nie rób sobie problemu.- powiedziałam.
-To żaden problem.
-Nie wiem.
-Nie daj się prosić.- Jezu jaki on słodki.- Nie dostaniesz się na drugi koniec miasta o tej godzinie tak szybko.
-No okej.
Harry zapłacił za nas, chociaż nalegałam, żebym mogła za siebie, ale on swoje. Wyszliśmy z kawiarni i udało nam się wejść do samochodu, potem otoczyło nas stado fotoreporterów. Wiedziałam, że oni cały czas tam stali, ale nie spodziewałam się, że może z tego coś takiego wyjść. Pojawili się ochroniarze próbowali odgonić te gnidy. Szczerze byłam przerażona tą sytuacją i jedyne co mi do głowy przyszło to przykryć swoją twarz rękami.
-Przepraszam nie spodziewałem się takiej sytuacji.- powiedział szatyn.
-Spokojnie nic się nie stało.- odparłam.
Po kilku minutach udało się opanować sytuację i mogliśmy wyjechać z tego miejsca.
-Dziękuję Harry za ten dzień. Było miło.- oznajmiłam.- Chociaż przy tobie mogę trochę się pośmiać.
-Oj nie masz za co dziękować to raczej ja powinienem to zrobić. Przy tobie nie musiałem udawać i cieszę się, że to wszystko się wydarzyło.- nieee to jakiś sen.- A i przepraszam za ten incydent.
-To jest część twojej pracy nic na to nie poradzisz.- powiedziałam.
-No tak, ale to też czasem irytuje.- odparł.
-Domyślam się. Dobra dłużej cię nie zatrzymuję.- oznajmiłam i złapałam za klamkę samochodu. Chłopak w ostatnim momencie mnie złapał za rękę.
-Ej no wiesz tak bez pożegnania.- zaśmiał się wyciągając ręce do miśka.
-Przepraszam.
Przytuliłam chłopaka i wyszłam z auta. Kierując się w stronę domu zobaczyłam stojącą w oknie Amy. Widziała wszystko chyba. Weszłam do domu i powiedziałam Nikky już się zmywała.
Sophia spała więc ja poszłam do Amy.
-Cześć księżniczko.- powiedziałam.
-Cześć, jak było?- spytała.
-Było miło.
-Lola?
-Słucham?
-Dziękuję...
Przytuliłam ją, a potem usiadłyśmy razem przed telewizorem i oglądałyśmy jakiś film. Niestety ja sobie zbytnio nie pooglądałam bo obudziła się mała Sophia i trzeba było ją nakarmić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz