piątek, 1 listopada 2013

1.


Sobota
To prawda, że nic mi się w życiu nie udało... rodzina się rozpadła, a  wszyscy by mnie w kółko tylko krytykowali. To nie jest sprawiedliwe. Nie mam pojęcia czym sobie na to zasłużyłam, chciałabym mieć normalną rodzinę, gdzie ktoś do mnie podejdzie, przytuli i powie, że mnie kocha, a nie cały czas będzie mnie krytykować, cokolwiek bym nie zrobiła robię źle. To ma być życie? Jakoś tak, nie uważam. Chciałabym żeby było jak kiedyś, może rodzice nie byli idealni, ale chciałabym dostać ten pieprzony opieprz od mamy za coś co zrobiłam źle i pochwałę od taty, że umiem coś zrobić. Praktycznie, nie mam w nikim poparcia, nikt nie chcę mnie wysłuchać, nikt mnie nie zrozumie... wszyscy potrafią tylko krytykować. Chciałabym, żeby wreszcie się to zmieniło.
-Amy!!- wydarłam się na cały dom za moją młodszą siostrzyczką.
-Co się stało?- przyleciała przestraszona myśląc, że za coś się jej dostanie bo coś zrobiła.
-Nic się nie stało, mam dla ciebie po prostu niespodziankę.- oznajmiłam.
-Uff... już myślałam, że coś zrobiłam.- powiedziała.
-Wiesz, dzisiaj jest twój szczęśliwy dzień.- odparłam.
-Niby dlaczego?- spytała.
-A no może dlatego, że mam dwa bilety VIP na dzisiejszy, wieczorny koncert One Direction.
Dziewczynka myślała, że żartuje, ale ja jej pomachałam biletami pod nosem z wrażenia, rzuciła się mi na szyje i powiedziała, że jestem najukochańszą siostrą jaką można mieć.
-Rozumiem, że się zgadasz? Bo wiesz, są inne chętne osoby na to miejsce...- zaśmiałam się.
- Żartujesz? Jasne, że się zgadzam. Jesteś najlepsza.- chociaż jedna docenia to co robię.
-Kocham Cię Amy.
-Ja ciebie też.
Dzisiejszy wieczór miał przejść do historii - moja mała siostrzyczka miała spełnić swoje największe marzenie, miała pojawić się na koncercie swojego ukochanego zespołu. Uwielbiam uszczęśliwiać ludzi - zwłaszcza swoich bliskich... a jeżeli chodzi o Amy to ona jest moją małą księżniczką.
Poszłam do jej małego pokoiku i przyglądałam się, jak ona się szykuje - było to całkiem zabawne, gdyż w ciągu kilku minut zaplanowała cały wieczór co do minuty. Nagle stanęła i zaczęła się mi przyglądać, po czym stwierdziła:
-Pasowałabyś do Harry'ego.
-Słucham?- powiedziałam.
-No... byłaby z was taka słodka para.- odparła.
-Amy... To jest nie realne, kochanie.
-Ale, to jest moje marzenie a marzenia podobno się spełniają...- aż żal było mówić jaka jest prawda. Tak uważam Harry jest bardzo przystojny, ale to za wysoka partia dla mnie, w życiu by na mnie nie spojrzał... nie nigdy na tą szarą myszkę, którą nazywają Lolą.
-To prawda, że się spełniają, ale jeżeli są realne.- oznajmiłam.- On ma swoje życie i swoje koleżanki, które mu się podobają, a ja nie mam nic z nim wspólnego.
Dziewczynka spuściła głowę i podeszła do swojej szafy żeby sobie coś wybrać na koncert. Nienawidzę patrzeć jak ona jest smutna. Wstałam z krzesła i podeszłam do niej.
-Amy nie bądź smutna... po prostu ciesz się, że idziesz na koncert a potem się z nimi spotkasz... to jest szczęście, a nie mój brak mojego chłopaka.
-No dobrze, ale zrobisz coś dla mnie?- spytała.
-No zależy co?- odparłam.
-Ładnie się dzisiaj ubierzesz.
-Amy, Amy, Amy... eh... dla ciebie wszystko.- powiedziałam.
-No to sio do siebie do pokoju!!!- dziesięć lat rządzi się jak Barak Obama.
-Że ty ze mną?- zapytałam.
-No ktoś cię musi ubrać, bo jak sama to zrobisz to grozi katastrofą.
-A jaka zabawna.
Amy zaparła się o moje plecy i zapchała mnie do mojego pokoju. 
-To teraz pokazuj mi co masz mi do zaoferowania...- powiedziała.
-Słucham?
-No pokaż mi w co chcesz się ubrać, to takie trudne.
Wyciągnęłam kilka zestawów z mojej szafy i pokazałam je siostrze, ona oczywiście je wszystkie zdyskwalifikowała.
-Puść mnie laska ty się nie znasz...- zaśmiała się.
Kazała mi się położyć i sama zaczęła mi wybierać ciuchy, tak mi się chciało z niej śmiać, nie da się opisać jak ona się napaliła.
-Co tu się dzieję?- weszła do nas moja starsza siostra.
-Nasza, kochana, młodsza siostrzyczka wybiera mi rzeczy na koncert bo uznała, że sama sobie nie poradzę.
-A za ile macie być na arenie?- spytała.
-Za trzy godziny.- odparłam.
-A to macie czas.
Dziewczyna wyszła, a w tym czasie Amy znalazła mi zestaw, wow trwało ty zaledwie kilka minut.
-I masz się w to ubrać, a teraz przepraszam, muszę iść się umyć.
-To idź, ja też się muszę przygotować.
Zaczęłam od szybkiego prysznica. Potem się wysuszyłam, wyprostowałam włosy i się pomalowałam. Wszystko zajęło mi godzinę. Gdy byłam już w miarę przygotowana, postanowiłam się ubrać w to co przygotowała mi moja siostra <Klik>.
-Amy jesteś już gotowa?!- wydarłam się.
-Taaak, a co?
-To idziemy, bo taksówka czeka.- oznajmiłam.
Po chwili spotkałyśmy się na dole i pożegnałyśmy się z wszystkimi w domu.
-Już nie umiem się doczekać.- stwierdziła Amy.
-Ja też.- powiedziałam.
-To najlepszy dzień w moim życiu.- odparła.
-Oj, nie tylko w twoim uwierz mi.
Moja spełnia swoje marzenie i ja też to robię, w mniejszym sensie, ale spełniam.

1 komentarz:

  1. ale super ;) http://zycieludzizmienia.blogspot.com/ zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń