Dojechaliśmy na miejsce, oczywiście przed areną stał tłum dzikich directioners. Moja siostra była w niebo wzięta, a ja nie umiałam się doczekać, aż zobaczę chłopaków. Podszedł do nas jeden ochroniarz - pomachałam mu biletem pod nosem, a on nas zaprowadził na nasze miejsce. Pierwszy raz widziałam coś takiego, to było ogromne, wielka scena - nie da się opisać co ja czułam.
Do koncertu zostało nie całe dwadzieścia minut, cieszyłam się jak jakaś mała dziewczynka. Byłyśmy tak blisko sceny, pierwszy rząd. Arena coraz bardziej się zapełniała się i było coraz bardziej.
-Jak ty to robisz?- spytała moja siostra.
-Hm... Ja nic takiego nie robię marzyłaś o koncercie i jesteś na koncercie.- odparłam.
-Kocham Cię.- powiedziała.
Nagle włączyły się refraktory i cała scena została oświetlona. Jeszcze nikogo nie było na scenie, ale ja się już wzruszyłam.
-Londyn gotowy?!- po całej arenie rozległ się głos Niall'a i pisk dziewczyn. Zaczęła grać głośna muzyka i chłopaki zaczęli śpiewać Kiss You.
Chłopaki jak zawsze dawali z siebie wszystko i to było niesamowite. Nie przeżyłam nigdy czegoś takiego, serce waliło mi jak oszalałe, tak jakby miało mnie zaraz rozwalić. Uwielbiam patrzeć jak moja siostra jest szczęśliwa wtedy ja też jestem szczęśliwa.
Było dużo cudownej muzyki, łez, śmiechu no i oczywiście chłopaki się dużo wygłupiali. Ja jakoś nie jestem związana emocjonalnie z zespołem lubię słuchać ich muzyki, ale kiedy oni zaśmiewali Little Things ja sama popłynęłam - nie da się opisać co czułam, po prostu płakałam jak głupia.
Po którejś z kolei piosence jak to zawsze bywa chłopaki mieli przerwę na przebranie się. Muzyka grała miałyśmy czas pokrzyczeć, powymieniać się wrażeniami.
-Jak się podoba?- spytałam siostry, ona nie odpowiedziała tylko się popłakała i przytuliła do mnie.
-Przepraszam.- usłyszałam i poczułam, że ktoś mnie trzyma za plecy. Odwróciłam się i przestraszyłam, to był ochroniarz 1D, już myślałam, że coś się stało i będziemy musieli iść.
-Słucham.- powiedziałam.
-Mógłbym poprosić od pani numer telefonu?- co? o.O ochroniaż 1D prosi mnie o numer telefonu.
-Słucham?- spytałam.
-Pan Styles mnie tutaj przysłał, zauważył panią ze sceny i prosi o numer telefonu.- zatkało mnie. Wzięłam głęboki wydech i mu odpowiedziałam.
-Hm... ma pan kartkę?- gdybym nie wiedziała kim on jest w życiu bym się nie odważyła.
-Tak, proszę bardzo.
Zapisałam mu na karteczce mój numer telefonu i mężczyzna odszedł.
-Co on od ciebie chciał?- zapytała Amy.
-Nie ważne. Jest wszystko okej.- odparłam.
Nagle Londyn znowu usłyszał głosy One Direction. Gdy zauważyłam Harry'ego na twarzy pojawił się uśmiech - boże ile ty mi dałeś szczęścia. Wyciągnęłam swój telefon i zaczęłam robić zdjęcia - poczułam jak mój telefon wibruje (przyszedł do mnie sms). Zobaczyłam obcy mi numer a w treści:
`Możesz się uśmiechnąć tak dla mnie jak na początku? Proszę :)) Harry - to na prawdę się dzieję, aż mi ciśnienie skoczyło.Spojrzałam na scenę - Harry przygotowywał się do solówki i trzymał w ręce telefon. Miałam takiego totalnego zaciesza. Nie umiałam przestać się uśmiechać. Nie wiedziałam co mam mu odpisać, zamarłam. W końcu ocknęłam się i mu odpisałam.
`Nie wiem czy coś z tego będę miała. :PP - lubię się zgrywać z ludzi.Musiałam poczekać na odpowiedź, bo Harry był zajęty pracą.
`Ty się uśmiechniesz, ja będę szczęśliwy, a po koncercie zabiorę cię na spacer. xx - kusząca propozycja.
`Zobaczę co da się zrobić. :>Serio mam się spotkać z Harry'm? Oderwałam się od telefonu i spojrzałam na śpiewający zespół. Harry pokazał mi, że mam zrobić uśmiech i mi pomachał. Pewnie zastanawiacie się skąd wiem, że to do mnie... ja też nie wiem, ale domyśliłam się.
***
Koncert się skończył cudownie, oczywiście chciałabym to powtórzyć. Amy jeszcze bardziej się podobało, spełniła swoje marzenia. Po wyjściu z areny zaczęliśmy szukać naszej starszej siostry. Napisałam do niej sms'a żeby przyjechała po Amy bo ja muszę jechać "coś"załatwić - a prawda jest taka, że umówiłam się z Harry'm.
-Heej.- zaszła nas od tyłu dziewczyna.- Jak się podobał koncert?
-Było cudownie, pięknie, fajnie, nie wiem jak to określić!- powiedziała Amy.
-Cieszę się, że się podobało.- odparła.- Teraz cię zabieram do domu, a Lola niech się bawi.
-Nie jedziesz do domu?- spytała mnie Amy.
-Nie, muszę coś załatwić.- odparłam jej.- Mogę być późno.
Dziewczynka rzuciła się mi na szyję i podziękowała mi za ten dzień. Zniknęły mi z pola widzenia i wtedy zaczęłam krążyć kółka przed areną. Po jakimś czasie podszedł do mnie ochroniarz ten sam co przyszedł po mój numer telefonu.
-Harry czeka z drugiej strony.- oznajmił.- Mogę zaprowadzić...
-Dziękuję.
Mężczyzna zaprowadził mnie do Harry'ego. Z daleka gdy go zauważyłam nie wierzyłam, że to on.
-Cześć.- powiedział.
-Hej.- odparłam.
-Wow... uśmiechasz się.
-Zdarza mi się czasem.- zaśmiałam się.
-Proszę, to za ten ładny uśmiech.- dał mi różę.
-Dziękuję, jest piękna.- oznajmiłam.
-Nie ma za co. Jak ci na imię?-zapytał.
-Lola. Miło mi Harry.- odpowiedziałam.
-A mi jeszcze bardziej. - the best day of my life.- Co powiesz na kolację, a potem na mały spacerek?
-Nie mam nic przeciwko.
Harry wziął mnie do swojego samochodu i zabrał mnie do swojej ulubionej restauracji...
_________________________
Czytasz = Komentarz xx
Emejzink.
OdpowiedzUsuńCudo *.* Wiecej slow nie trzeba, zeby opisac tego bloga ;) Nie moge sie doczekac nastepnej czesci ;)
OdpowiedzUsuńSuper :))
OdpowiedzUsuń